Pamięć, która łączy pokolenia - nasza inicjatywa

Szanowni koledzy i koleżanki.
Rok 2024 ma się ku końcowi, chciałbym zaprosić Was wszystkich do pomocy w inicjatywie, którą rozpoczęliśmy w listopadzie tego roku… Tu chciałbym przedstawić kilka słów historycznego wprowadzenia.
Pewnie wszyscy wiecie, że w obecnym Lwówku Śląskim, w jego części wcześniej o nazwie Płakowice znajduje się ośrodek, w którym swoją lokalizacje ma Fundacja św. Krzysztofa. Ci z Was, którzy wcześniej brali udział w organizowaniu pomocy dla ośrodka, z powodu wojny w Ukrainie. Około 150 uchodźców z Ukrainy głównie dzieci i kobiety znalazło tu jednorazowo swoje miejsce. Pomogliśmy w wyposażeniu ośrodka w naczynia, pościele, środki czystości, sprzęt AGD. Później dwukrotnie organizowaliśmy „szlachetną paczkę” na święta, fundując prezenty na gwiazdkę dla dzieci z Ukrainy.
Dziś myślimy o tym by zrobić coś dla naszej własnej historii, dla historii nas jako Polaków.
Ośrodek w Płakowicach ma historię, którą warto „zachować w pamięci”. Historię którą warto opowiedzieć nie tylko naszym dzieciom ale również dzieciom na całym świecie… Pokazać, że my Polacy to nie tylko historia „sprawiedliwych wśród narodów świata, historia Jedwabnego i zielonej granicy ale również historia ośrodka w Płakowicach… Całkowicie nieznana większość naszego społeczeństwa, bo nikt o niej jeszcze głośno nie opowiedział… a nie mamy czego się wstydzić….
My chcemy o tym opowiedzieć i stąd nasza inicjatywa…
Nasza historia zaczyna się tuż po drugiej wojnie światowej, do ośrodka w Płakowicach docierają dzieci sieroty wojenne z wojny domowej w Grecji. Dzieci pochodzą z Grecji i ówczesnej Macedonii. W tym miejscu znajdują opiekę, leczenie i edukację. Rząd Polski rozpoczyna akcję poszukiwania opiekunów w kraju ojczystym, odnajduje dziadków, rodziców lub innych członków rodziny, po to by dzieci te miały prawnych opiekunów. Pozwala tym rodziną osiedlić się w Polsce. To nie jest odosobniony przypadek, w tym czasie do Polski trafia prawie 600 000, uchodźców z ogarniętej wojną domową Grecji… Polska w tym czasie jest krajem zrujnowanym pożogą wojenną, wszystkiego brakuje, społeczeństwo i władze stają na wysokości zadania. Uchodźcy bez większych problemów asymilują się w Polsce… Do dzisiaj w Grecji starsi ludzie czują wdzięczność dla naszego społeczeństwa…
Jest rok 1953, do Polski trafia pierwsza grupa dzieci uratowanych z działań wojennych na terenie Korei, dzieci są ewakuowane zarówno z późniejszej Korei Północnej jak i Południowe. Dzieci z ośrodka przejściowego pod Moskwą trafiają do Polski. Już na Okęciu po przylocie dokonywana jest selekcja. Do ośrodka pokazowego w Otwocku (władza stworzyła wizytówkę dla prasy i społeczeństwa) trafia 200 dzieci, zdrowych i ładnych, tych w najlepszym stanie. Do Płakowic trafiają pozostałe prawie 1200, zakażonych, schorowanych (niektóre miały po 3-4 różne choroby), zagłodzonych prawie na śmierć. Władze z obawy przed licznymi zgonami dzieci na samym początku ich pobytu zamykają ośrodek w Płakowicach. Jednostka wojskowa chroni do niej dostępu. Służba Bezpieczeństwa dba o to by informacje o tajemniczych pensjonariuszach nie przenikała na zewnątrz. By uratować dzieci, ściąga się z całego kraju wielu specjalistów, pedagogów, nauczycieli, lekarzy. Olbrzymi wysiłek władz i społeczeństwa nie idzie na marne. Dzieci zostają uratowane… odżywione, wyleczone, zapewnia się im edukację. Znajdują tutaj prawdziwy „drugi dom”. Po pewnym czasie ośrodek zostaje otwarty… Dzieci mogą brać udział w wycieczkach, chodzą do kina, biorą udział w zawodach sportowych… Społeczeństwo akceptuje bez problemów małych uchodźców z orientalnego kraju… Szczęście dzieci z Korei nie trwa długo, w 1959 roku, wszystkie zostają odesłane do Korei Północnej, również te których rodziny pozostały w Korei Południowej… los większości z tych dzieci był tragiczny… Na terenie ośrodka powstaje dom dziecka. W latach dwudziestych XXI wieku ośrodek zostaje opuszczony i niszczeje. Kilka lat temu przejmuje go fundacja św. Krzysztofa szykuje go na dom dla osób niepełnosprawnych. W tym czasie rozpoczyna się wojna w Ukrainie, ośrodek ponowie zaczyna służyć uchodźcą… Ponownie społeczeństwo włącza się do akcji. Ośrodek zostaje odbudowany. Przez ośrodek przechodzą dziesiątki i setki kobiet i dzieci… Zresztą odbudowa ośrodka trwa do dzisiaj…
Nasza inicjatywa ma zadanie zachować w pamięci tą historię, przekazać ją w odpowiedniej formie młodemu pokoleniu.
Oto cel naszej inicjatywy:
Promocja miasta i gminy Lwówek Śląski w mediach społecznych i publicznych.
Pozyskanie środowiska społecznego dla promowania historii współczesnej regionu. Wparcie lokalnej turystyki.
Upamiętnienie faktu przebywania, udzielenia schronienia i pomocy na terenie gminy i miasta Lwówek Śląski, dzieci uchodźców z:
- Korei,
- Grecji,
- Macedonii.
- Ukrainy.
Chcemy to realizować przez:
1. Książkę, foldery (opracowania naukowo-historyczne).
2. Stronę internetowa.
3. Konferencję.
4. Wystawę multimedialną.5. 6. Reportaż, program TV.
7. Pomnik.
8. Izbę pamięci.
Pozyskujemy już zdjęcia, relacje, pamiątki od świadków tych wydarzeń. Koreańczycy z Południa nakręcili film dokumentalny o Płakowicach, który nie został w Polsce pokazy (tylko na festiwalu kultury koreańskiej w Warszawie). Potrzebujemy naszych, własnych świadectw, byśmy naszą historię mogli opowiedzieć po swojemu…
Trailer filmu dokumentalnego z Korei w załączniku "Dzieci zabrane do Polski."… warto go obejrzeć… Film jest nakręcony profesjonalnie, do jego udziału zaproszono popularną w Korei Południowej aktorkę, co pomogło w jego promocji, film otrzymał kilka nagród. Nie ma polskiej wersji językowej.
W załącznikach kilka wybranych fotografii z ośrodka w Płakowicach. Jak wyglądał kiedyś i jak wygląda dzisiaj.
Jeśli znajdziecie zrozumienie i zainteresowanie naszą akcją to wesprzyjcie ją chociaż w najprostszy sposób, przekazując 1,5% odpisu na cele społeczne na nasze konto:
Nr konta: 81 83840009 0110 3601 2000 0006
podawajcie nr KRS Stowarzyszenia "Nasz Dworek": 0000334467 koniecznie z dopiskiem: "zachować w pamięci". Te pieniądze posłużą nam do założenia strony internetowej i pozyskanie środków do rozpoczęcia realizacji pozostałych celów. Realizację planujemy na wiele lat, bo potrzebujemy wielu środków. Możecie również wesprzeć naszą inicjatywę przekazując tego maila swoim znajomym. Jak już będzie strona to będziemy mogli się dzięki niej komunikować… Zawsze musi być jakiś początek… Jeśli ktoś z Was zechce pomóc nam w inny sposób: marketingowy, w obsłudze mediów społecznościowych, strony internetowej itp. to zapraszamy do współpracy. Jeśli możecie to przekażcie tego maila dalej swoim znajomym, rodzinie, wszystkim którzy by ewentualnie mogli nam pomóc.
dr n. med. Krzysztof Wachal - założyciel inicjtywy "Zachować w pamięci. Ocalić od zapomnienia."
Pomóż nam pielęgnować pamięć – dołącz do inicjatywy
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
Wyślij do nas swoją historię
Podziel się swoimi wspomnieniami, które mogą stać się częścią naszej wspólnej pamięci o przeszłości.
Napisz do nasWyślij do nas zdjecia
Posiadasz zdjęcia, które mogą pomóc ożywić naszą historię? Wyślij je do nas.
Wyślij zdjęciaPrzekaż darowiznę
Wspierając nas finansowo, pomagasz zachować te niezwykłe historie dla przyszłych pokoleń.
Wpłać darowiznęDzieci świata w Lwówku Śląskim
Lwówek Śląski jedyne takie miejsce w Polsce. Jedyne takie miejsce na świecie. Miejsce, gdzie pomoc i drugi dom znalazły dzieci ocalone z wojennej pożogi z niemal całego świata. Nigdzie w Polsce w tak małej miejscowości nie mieszkało tylu obcokrajowców azjatyckiego pochodzenia. Nigdy nie przyjęto tyle wymagających pomocy dzieci.
W 1951 roku dzieci z Grecji i Macedonni.
W 1953 roku dzieci z Korei.
W 1986 roku dzieci z Białorusi w trakcie katastrofy w Czarnobylu.
W 2022 roku dzieci z Ukrainy.
Od 1951 roku do dzisiaj "swój drugi dom" mają tu również sieroty z Polski.
Bohaterowie
Pracowali z dziećmi koreańskimi.
1. Adam Piskalski - nauczyciel
2. Alicja Gurgul - pielęgniarka
3. Stanisław Wachal - nauczyciel
4. Zofia Chodorowska - nauczycielka
5. Zofia Piskarska - nauczycielka
6. Marta Walińska - nauczycielka
7. Michał Kunkiewicz - dyrektor
8. Maria Klecka - nauczycielka
9. Florentyna Kuliberda - kucharka, krawcowa
10. Edward Figat - nauczyciel
11. Józef Borowiec - dyrektor - odznaczony Orderem Flagi Narodowej najwyższym odznaczeniem KRL-D
12. Pelagia Szoć - pracownica stołówki
Z kroniki Zespołu Placówek Edukacyjno-Wychowawczych w Lwówku Śląskim z dnia 23 lipca 1953 roku, z dnia przyjazdu dzieci koreańskich na stację kolejową w Płakowicach:
... dzieci były w różnym wieku, niektóre miały po kilka lat, inne wkraczały już w wiek nastoletni. Wszyscy ubrani jednakowo. Drelichowe, sprane, szare spodnie. Wszyscy w spodniach byli, dziewczynki tak samo ubrane jak chłopcy. Na głowach pilotki koloru szarego, bluza szara, spodnie szare i taka torba przewieszona na pasku...
... Pierwsze zetknięcie z nimi, takie odczucie rozpaczy, że te dzieci są takie biedne, w takich bucikach, jeden taki, drugi taki. Małe, duże, wszystkie razem...
Nigdzie w Polsce w tak małej miejscowości nie mieszkało tylu obcokrajowców azjatyckiego pochodzenia. Nigdy nie przyjęto tyle wymagających pomocy dzieci.
Wspomnienia
"Dobrze pamiętam dzieci koreańskie które przebywały w Ośrodku Wychowawczym w Płakowicach obecnie Lwówek Śląski. Te dzieci przychodziły do Brunowa przez górkę polną drogą około 2km w jedną stronę ze swoją wychowawczynią Teresą Dziugieł i pielęgniarką Alicją Gurgul. Była to mieszana grupa chłopcy i dziewczynki ubrane tak samo w granatowych dresach i miały po10- 12 lat. Ja miałam 8-10 lat ale dla nas wiek ani kolor skóry nie odgrywał roli ,biegaliśmy po górkach, skałkach i lesie bawiąc się w podchody i chowanego. Nie rozumieliśmy często ich mowy gdy rozmawiali ze sobą , ale z nami rozmawiali po polsku. Do dzisiaj pamiętam ich nawoływania do siebie było to słowo "kara" i "ora" może źle piszę ale takie pozostały słowa w mojej pamięci. Panie w tym czasie siedziały na ławeczce pod domem Pani Juszkiewiczowej. Ponieważ był to dom pod lasem, pierwszy dom we wsi Brunów od strony Płakowic to nikt nie przeszkadzał nam w zabawach, nikt też z mieszkańców Brunowa nie interesował się z kim my się bawimy. Po 2-3 godzinach zabawy wracali tą samą drogą do Płakowic. Na następny dzień czekaliśmy na ich przyjście - nawet moja mała siostra która miała 3-4 lata też kręciła się między nami. Kiedy wracała do domu to ciągle powtarzała słowo "kara" i nasz tata przezwał ją "Karuszka" i to przezwisko jest znane w naszej rodzinie do dzisiaj. Nie pamiętam kiedy kontakt się urwał i przestali przychodzić do nas do Brunowa."
Teresa Wachal zd. Sadowska, była mieszkanka Brunowa
Wspomnienia zatrzymane w kadrze
Zapraszamy do kontaktu
Adres
Stowarzyszenie "Nasz Dworek"
Dworek 8
59-600 Lwówek Śląski
Konatkt
Partnerzy & sponsorzy


